Cicho! Ukochany mój!
Oto on! Oto nadchodzi! Biegnie przez góry,
skacze po pagórkach.
Umiłowany mój podobny do gazeli,
do młodego jelenia.
Oto stoi za naszym murem,
patrzy przez okno,
zagląda przez kraty.
Miły mój odzywa się
i mówi do mnie:
„Powstań, przyjaciółko moja,
piękna moja, i pójdź!
Bo oto minęła już zima,
deszcz ustał i przeszedł.
Na ziemi widać już kwiaty,
nadszedł czas przycinania winnic,
i głos synogarlicy już słychać
w naszej krainie.
Drzewo figowe wydało zawiązki owoców
i winne krzewy kwitnące już pachną.
Powstań, przyjaciółko moja,
piękna moja, i pójdź!
Gołąbko moja, ukryta w zagłębieniach skały,
w szczelinach przepaści,
ukaż mi swą twarz,
daj mi usłyszeć swój głos!
Bo słodki jest głos twój
i twarz pełna wdzięku”.
(Pnp 2, 8-14)
*Nie mogę się dziś powstrzymać, żeby nie zacytować w całości dzisiejszego I czytania... To jeden z moich ukochanych biblijnych tekstów...
To mój Bóg... Jest już blisko, nadchodzi! Nie może doczekać się spotkania ze mną, pragnie zobaczyć moją twarz, usłyszeć mój głos... Tak bardzo mnie kocha....
Czekam!
A czekając, śpiewam sobie:
***
O Wschodzie,
blasku Światła wiecznego i Słońce sprawiedliwości,
przyjdź i oświeć siedzących w mroku i cieniu śmierci.
pół godziny temu wróciłam z rorat. jeszcze brzmią mi w sercu te słowa. Rut
OdpowiedzUsuńTyle w nich miłości...
Usuńi to takiej ludzkiej, którą najbardziej rozumiemy:) rut
OdpowiedzUsuń