Przejdź do głównej zawartości

Obudź się....

"TERAZ nadeszła dla was godzina powstania ze snu. (...) Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności,
a przyobleczmy się w zbroję światła!"
(Rz 13, 11-12)

Wschód słońca na Synaju
TERAZ - dzisiaj, już... Nie: kiedyś, juuutro, poootem... TERAZ!

Dzisiejsze Słowo przypomina mi chwile, kiedy kilka lat temu dane mi było pielgrzymować po Ziemi Świętej. Dotarliśmy też na Synaj. Najpierw trzeba było obudzić się w środku nocy (ok. 2.00), wstać, oprzytomnieć w szybkim tempie ;-), 
a potem mozolnie wspinać się w ciemnościach, po kamieniach - by dotrzeć na szczyt i oglądać najpierw lekko szarzejące, a potem rozjaśniające się niebo, pilnując, by nie przegapić momentu wchodu słońca, o co wcale nietrudno... Bo podziwiając widoki wokół łatwo można przegapić chwilę, kiedy brzeżek tarczy słońca wysunie się znad horyzontu, a potem, w jednej chwili całe wyskoczy i szybko zrobi się jasno. Jak wymownie w tej scenerii brzmi śpiewana wśród wielojęzycznego gwaru turystów pieśń "Kiedy ranne wstają zorze"! Warto było - po pierwsze nie zignorować budzika dzwoniącego o absurdalnej porze, po drugie wyruszyć w nocną wędrówkę, po trzecie wspinać się po ciemku kamienistą drogą - by to wszystko przeżyć! 

A jak się to wszystko ma do dzisiejszego Słowa? Ano wzywa mnie dziś: OBUDŹ SIĘ - mimo że trudno i spać dalej się chce. Wstań i ruszaj - bo DZIEŃ JEST JUŻ BLISKO! Uważaj, by go nie przegapić!
Tyle jest w moim życiu, duchowym zwłaszcza, "środków nasennych", które utrudniają mi skutecznie oprzytomnienie.... Adwent to dobry czas, by je zidentyfikować i wyrzucić!
  Już dźwięczny głos się rozlega i brzmi wśród nocnych ciemności: niech miną senne złudzenia,
bo Chrystus z nieba jaśnieje!

(fragment hymnu adwentowej jutrzni).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zmienia się, ale się nie kończy...

Koniec października. W kalendarzu jesień, za oknem ciepłe lato. Przepowiadacze pogody głoszą zgodnie: koniec tego dobrego - wraz z początkiem listopada jesień pokaże swoje mniej przyjazne oblicze, a kto wie, czy i zimy do współpracy nie zaprosi... Zmiany, zmiany, zmiany... Na szczęście początek listopada to nie tylko zderzenie ze zmianą pogody, ale także okazja do refleksji nad życiem - które, jak przypomina jedna z mszalnych prefacji, owszem, zmienia się - ale się nie kończy! Najpierw świętujemy razem z wszystkimi, którzy cieszą się już radością nieba, a potem modlimy się za tych, którzy w czyśćcu czekają na tę pełnię życia. Kilka lat temu napisałam o moich prywatnych świętych, których wstawiennictwa doświadczam na co dzień. Odkopuję dziś ten tekst i nieco aktualizuję. Moi święci.... Mam kilkoro "ulubionych", tych kanonizowanych i beatyfikowanych. Ale wiem dobrze, i mocno w to wierzę, że w niebie mam oprócz nich innych "swoich ludzi", takich prywatnych świ

Radość...

"Radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku..." (1 P 1, 6) Łatwo mówić: "Radujcie się!" Jak tu się radować i cieszyć, kiedy wokół mokre, zimne szarości listopadowe? Trudno wtedy o radość, o sile do działania i generalnie do życia  nie mówiąc... Nie przynosi jej również lekka zmiana - hmm koloru? - nie, raczej tonacji, odcienia za oknem - z szarego, na nieco bardziej biały, co miało miejsce kilka dni temu... O radość, tak po ludzku, trudno także w obliczu przeróżnych - dużych i małych trudności, które gdzie nie spojrzeć piętrzą się w stosy i stosiki... Na moim życiowym podwórku oraz w szeroko pojętym sąsiedztwie... A jednak! Mimo wszystko, choć powodów do narzekania znalazłoby się (bez większego wysiłku!) całe mnóstwo, kiedy sięgam do głębi serca, przedzierając się przez te wszystkie szarości, stosiki i przeszkody, odnajduję tam Radość - taką właśnie przez duże "R", której nic i nikt odebrać mi nie zdoła! I, podobnie jak niedawno n

Posłuszeństwo...

„Czyż milsze są Panu całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa rozkazom Pana? Otóż lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, uległość od tłuszczu baranów. Opór bowiem jest jak grzech wróżbiarstwa, a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa." (1 Sm 15, 23) Cóż takiego zrobił król Saul, że zasłużył na takie słowa? Przecież niby był posłuszny - dostał rozkaz i go wykonał. Prawie dokładnie... A że nie do końca? Że chciał trochę po swojemu zrobić? I trochę dla siebie ugrać? Przecież i Bogu chciał z tego co nieco odstąpić, ofiarę złożyć nawet! O co tyle hałasu? Tak to czysto po ludzku wygląda... A po Bożemu?  Po Bożemu jest to nieposłuszeństwo i tyle! Albo wypełniam Bożą wolę, albo nie!  O tym mówią też obrazy z dzisiejszej Ewangelii: o nowych łatach na starym ubraniu i o nowym winie w starych bukłakach... Pan Bóg i Jego Słowo nie mogą być dodatkiem sztucznie przyklejonym do mojego starego życia... Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek... Nie! Skoro deklaruję (jak w refrenie w