"Eliasz już przyszedł, a nie poznali go..." (Mt 17,12)
Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi te słowa myśląc o Janie Chrzcicielu, który zapowiadał Jego przyjście - a ludzie ani myśleli go słuchać i mu wierzyć... A potem mówi, że tak samo postąpią z Nim - też Go słuchać nie będą, też nie będą Mu wierzyć, i też zabiją... Nie poznają w Nim Boga....
A ja myślę sobie dziś o tych chwilach, w których udaje mi się w drobnych momentach, gestach, wydarzeniach codziennego dnia, w różnych osobach..., rozpoznać Boga - mówiącego, działającego, albo po prostu obecnego... Myślę też o dniach, kiedy wcale tego nie potrafię - i nie dostrzegam, a czasem i nie chcę dostrzec, że On jest w mojej codzienności, w tym co zwyczajne i proste..., a czekam na nie wiadomo jakie "fajerwerki"... A przecież i Eliaszowi wspominanemu dzisiaj Bóg dał się poznać, nie w wichrze i nawałnicy, i nie w ogniu, ale w lekkim powiewie....
Jego obecność i działanie próbowałam dzisiaj dostrzegać w takich właśnie drobiazgach:
- w kryształowej, pięknej szadzi, która świat o poranku ustroiła... (a którą oglądałam podczas jazdy na zakupy do Większego Miasta)
- gdy piłam dobrą kawę, w jeszcze lepszym towarzystwie...
- kiedy wśród planowanych do kupienia drobiazgów znalazłam drobiazg nieplanowany, a w dodatku w ulubionym kolorze :-)
- no, i kiedy pełno świetlistych aniołów widziałam ;-)
Dziękuję Mu dziś za to - za Jego lekkie powiewy, w którym daje mi się rozpoznać!
Komentarze
Prześlij komentarz