Przejdź do głównej zawartości

Verbum caro factum est....

"Słowo stało się ciałem
i zamieszkało między nami." (J 1,14)


Dziś modlę się słowami jednej z moich ukochanych kolęd:

O gwiazdo Betlejemska,
zaświeć na niebie mym.
Tak szukam Cię wśród nocy,
tęsknię za światłem Twym.
Zaprowadź do stajenki,
Leży tam Boży Syn,
Bóg - Człowiek z Panny świętej,
dany na okup win.

Ja nie wiem; o mój Panie,
któryś miał w żłobie tron,
Czy dusza moja biedna
milsza Ci jest, niż on.
Ulituj się nade mną, błagać Cię
kornie śmiem,
Gdyś stajnią nie pogardził,
nie gardź i sercem mym. 

I śpiewam ją sobie:
Jacek Wójcicki - O gwiazdo betlejemska
O gwiazdo betlejemska - Jacek Wójcicki

Komentarze

  1. Dary Dzieciątka Jezus

    Daję ci: Miłość Moją, by ona cię prowadziła od żłóbka poprzez krzyż do Zmartwychwstania.

    Daję ci: Krew Moją, by w twych żyłach płynąc, napełniała cię pragnieniem nawracania dusz.

    Daję ci: Serce Moje, tak szerokie dla wszystkich, pragnące wszystkim służyć.

    Daję ci: Wolę Moją, abyś Ją pełnił ochotnym sercem.

    Daję ci: Oczy Moje, które umieją odszukać dobro i piękno w każdej duszy.

    Daję ci: Pierwsze Łzy Moje, byś je otarł pocieszając w smutku bliźnich twoich.

    Daję ci: Uśmiech Mój, on da ci szczęście w chwilach cierpienia, tylko znoś je dla Mnie ochotnie.

    Daję ci: Uszy Moje, byś usłyszał najlżejsze tchnienia Mej łaski.

    Daję ci: Usta Moje, niech one nauczą cię mówić i milczeć.

    Daję ci: Palce Moje, których dotknięcie jest deli­katne, abyś nikogo nie dotknął boleśnie.

    Daję ci: Sen Mój, abyś pozwolił Mi czasem od­począć na dnie twej duszy.

    Daję ci: Moją Bezradność Niemowlęcia, która kryje moc Bożą, uznaj swą słabość, aby Moja Moc cię prowadziła.

    Daję ci: Spojrzenie Moje, które ci towarzyszyć będzie w każdej czynności, w każdym miejscu i w każdej chwili życia.

    Daję ci: Rączki Moje, aby ci zawsze pomagały w pracy.

    Daję ci: Serce Mej Matki, byś nauczył się kochać Mnie - Jej Sercem.

    Daję ci: Ręce Matki, które cię przyprowadzą do Mego żłóbka.

    Daję ci: Smutek Maryi, patrzącej na Moje poniżenie i ubóstwo, niech on nauczy cię współczuć twoim bliźnim.

    Daję ci: Łzy Maryi, patrzącej na Moją nędzę, abyś umiał Mi ofiarować cudze cierpienie, które i ciebie boli.

    Daję ci: Zadumę Mej Matki, by ciebie nie zajmowało nic prócz Mnie i spraw Moich.

    Daję ci: Radość Maryi, abyś z Nią razem radował się z Mego narodzenia w twej duszy.

    Ps. Przyjmijmy te dary nie tylko na te radosne święta, ale na całe nasze życie. Szczęść Boże.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zmienia się, ale się nie kończy...

Koniec października. W kalendarzu jesień, za oknem ciepłe lato. Przepowiadacze pogody głoszą zgodnie: koniec tego dobrego - wraz z początkiem listopada jesień pokaże swoje mniej przyjazne oblicze, a kto wie, czy i zimy do współpracy nie zaprosi... Zmiany, zmiany, zmiany... Na szczęście początek listopada to nie tylko zderzenie ze zmianą pogody, ale także okazja do refleksji nad życiem - które, jak przypomina jedna z mszalnych prefacji, owszem, zmienia się - ale się nie kończy! Najpierw świętujemy razem z wszystkimi, którzy cieszą się już radością nieba, a potem modlimy się za tych, którzy w czyśćcu czekają na tę pełnię życia. Kilka lat temu napisałam o moich prywatnych świętych, których wstawiennictwa doświadczam na co dzień. Odkopuję dziś ten tekst i nieco aktualizuję. Moi święci.... Mam kilkoro "ulubionych", tych kanonizowanych i beatyfikowanych. Ale wiem dobrze, i mocno w to wierzę, że w niebie mam oprócz nich innych "swoich ludzi", takich prywatnych świ

Radość...

"Radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku..." (1 P 1, 6) Łatwo mówić: "Radujcie się!" Jak tu się radować i cieszyć, kiedy wokół mokre, zimne szarości listopadowe? Trudno wtedy o radość, o sile do działania i generalnie do życia  nie mówiąc... Nie przynosi jej również lekka zmiana - hmm koloru? - nie, raczej tonacji, odcienia za oknem - z szarego, na nieco bardziej biały, co miało miejsce kilka dni temu... O radość, tak po ludzku, trudno także w obliczu przeróżnych - dużych i małych trudności, które gdzie nie spojrzeć piętrzą się w stosy i stosiki... Na moim życiowym podwórku oraz w szeroko pojętym sąsiedztwie... A jednak! Mimo wszystko, choć powodów do narzekania znalazłoby się (bez większego wysiłku!) całe mnóstwo, kiedy sięgam do głębi serca, przedzierając się przez te wszystkie szarości, stosiki i przeszkody, odnajduję tam Radość - taką właśnie przez duże "R", której nic i nikt odebrać mi nie zdoła! I, podobnie jak niedawno n

Posłuszeństwo...

„Czyż milsze są Panu całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa rozkazom Pana? Otóż lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, uległość od tłuszczu baranów. Opór bowiem jest jak grzech wróżbiarstwa, a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa." (1 Sm 15, 23) Cóż takiego zrobił król Saul, że zasłużył na takie słowa? Przecież niby był posłuszny - dostał rozkaz i go wykonał. Prawie dokładnie... A że nie do końca? Że chciał trochę po swojemu zrobić? I trochę dla siebie ugrać? Przecież i Bogu chciał z tego co nieco odstąpić, ofiarę złożyć nawet! O co tyle hałasu? Tak to czysto po ludzku wygląda... A po Bożemu?  Po Bożemu jest to nieposłuszeństwo i tyle! Albo wypełniam Bożą wolę, albo nie!  O tym mówią też obrazy z dzisiejszej Ewangelii: o nowych łatach na starym ubraniu i o nowym winie w starych bukłakach... Pan Bóg i Jego Słowo nie mogą być dodatkiem sztucznie przyklejonym do mojego starego życia... Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek... Nie! Skoro deklaruję (jak w refrenie w