Przejdź do głównej zawartości

Chrystus Sługa...

 To mówi Pan: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję,
Wybrany mój, w którym mam upodobanie.
Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął;
On przyniesie narodom Prawo. (Iz 42,1)

Gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody.A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. (Mt 3, 16-17)

foto: JK - autor pozwolił używać :-)
Dziś kończy się okres Bożego Narodzenia... Święto Chrztu Pańskiego... To był moment, kiedy Jezus przyszedł - już jako dorosły mężczyzna, z Nazaretu nad Jordan, aby przyjąć od Jana chrzest, i rozpocząć publicznie realizować plan, jaki Ojciec dał Mu do wykonania.

Jednym z piękniejszych i bardziej wymownych (jeżeli nie naj-...) przedstawień tego wydarzenia jest (według mnie) to uwiecznione na powyższym zdjęciu (kto z Was wie, gdzie jest zrobione?). To jest chwila, kiedy Jezus wychodzi z wody, a nad Nim otwiera się niebo, słychać Ojca oraz widać Ducha św. w postaci gołębicy. Ciekawie jest przedstawiona obecność Ojca - to te duże dłonie obejmujące z góry Jezusa. A Jezus swoje złożone ręce wkłada w ręce Ojca. To jest gest poddaństwa, wyrażenia posłuszeństwa, zgody na wolę władcy... W takiej postawie - Sługi, Jezus staje dziś przed Ojcem. W pełni zgadza się podjąć misję, dla której przyszedł na świat. Zgadza się, wiedząc dobrze, jaka to będzie misja i w jaki sposób ją zrealizuje... A mimo to mówi: tak, zgadzam się, chcę wypełniać Twoją wolę.

Za każdym razem, gdy "na żywo" mogę scenę ze zdjęcia kontemplować, wpatruję się w Niego, w Chrystusa Sługę, i proszę Go bym jak On potrafiła mówić Bogu "tak"... By słowa, które są jednych z moich życiowych drogowskazów: "Oto idę. Chcę wypełniać Twoją wolę." (por. Ps 40,8-9), nie były tylko pustym sloganem, ale by były żywe i skuteczne w moim życiu!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zmienia się, ale się nie kończy...

Koniec października. W kalendarzu jesień, za oknem ciepłe lato. Przepowiadacze pogody głoszą zgodnie: koniec tego dobrego - wraz z początkiem listopada jesień pokaże swoje mniej przyjazne oblicze, a kto wie, czy i zimy do współpracy nie zaprosi... Zmiany, zmiany, zmiany... Na szczęście początek listopada to nie tylko zderzenie ze zmianą pogody, ale także okazja do refleksji nad życiem - które, jak przypomina jedna z mszalnych prefacji, owszem, zmienia się - ale się nie kończy! Najpierw świętujemy razem z wszystkimi, którzy cieszą się już radością nieba, a potem modlimy się za tych, którzy w czyśćcu czekają na tę pełnię życia. Kilka lat temu napisałam o moich prywatnych świętych, których wstawiennictwa doświadczam na co dzień. Odkopuję dziś ten tekst i nieco aktualizuję. Moi święci.... Mam kilkoro "ulubionych", tych kanonizowanych i beatyfikowanych. Ale wiem dobrze, i mocno w to wierzę, że w niebie mam oprócz nich innych "swoich ludzi", takich prywatnych świ

Radość...

"Radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku..." (1 P 1, 6) Łatwo mówić: "Radujcie się!" Jak tu się radować i cieszyć, kiedy wokół mokre, zimne szarości listopadowe? Trudno wtedy o radość, o sile do działania i generalnie do życia  nie mówiąc... Nie przynosi jej również lekka zmiana - hmm koloru? - nie, raczej tonacji, odcienia za oknem - z szarego, na nieco bardziej biały, co miało miejsce kilka dni temu... O radość, tak po ludzku, trudno także w obliczu przeróżnych - dużych i małych trudności, które gdzie nie spojrzeć piętrzą się w stosy i stosiki... Na moim życiowym podwórku oraz w szeroko pojętym sąsiedztwie... A jednak! Mimo wszystko, choć powodów do narzekania znalazłoby się (bez większego wysiłku!) całe mnóstwo, kiedy sięgam do głębi serca, przedzierając się przez te wszystkie szarości, stosiki i przeszkody, odnajduję tam Radość - taką właśnie przez duże "R", której nic i nikt odebrać mi nie zdoła! I, podobnie jak niedawno n

Posłuszeństwo...

„Czyż milsze są Panu całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa rozkazom Pana? Otóż lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, uległość od tłuszczu baranów. Opór bowiem jest jak grzech wróżbiarstwa, a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa." (1 Sm 15, 23) Cóż takiego zrobił król Saul, że zasłużył na takie słowa? Przecież niby był posłuszny - dostał rozkaz i go wykonał. Prawie dokładnie... A że nie do końca? Że chciał trochę po swojemu zrobić? I trochę dla siebie ugrać? Przecież i Bogu chciał z tego co nieco odstąpić, ofiarę złożyć nawet! O co tyle hałasu? Tak to czysto po ludzku wygląda... A po Bożemu?  Po Bożemu jest to nieposłuszeństwo i tyle! Albo wypełniam Bożą wolę, albo nie!  O tym mówią też obrazy z dzisiejszej Ewangelii: o nowych łatach na starym ubraniu i o nowym winie w starych bukłakach... Pan Bóg i Jego Słowo nie mogą być dodatkiem sztucznie przyklejonym do mojego starego życia... Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek... Nie! Skoro deklaruję (jak w refrenie w