Przejdź do głównej zawartości

Fiat mihi...

„Oto ja służebnica Pańska, 
niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1, 38)
Grota Zwiastowania w Nazarecie
Wypełniać to, czego Bóg chce ode mnie tak jak Maryja... Tego dziś uczę się od Niej. Daleko mi do Jej bezgranicznego, doskonałego posłuszeństwa... Dlatego modlę się słowami pięknej modlitwy:

O Niepokalana! Ty widzisz w Bogu odwieczne dekrety Opatrzności dotyczące mojego życia.Tam już jest postanowiona godzina mojej śmierci i okoliczności jej towarzyszące, stopień łaski, jaki uzyskam, i moje miejsce w wieczności. Tam są określone cierpienia i doświadczenia, które mam jeszcze spotkać na drodze od teraz aż do godziny śmierci, tam jest ustalone wszystko, co mam zrobić w dziele budowania Królestwa Bożego w duszach innych. Ty swym najdoskonalszym, niepokalanym "Fiat mihi" przyjęłaś w chwili zwiastowania cały plan ekonomii Bożej. Objęłaś swoim "Fiat" także tę cząstkę odwiecznego planu Bożego, która odnosi się do mojej osoby i do mojego życia. Ty w niebie nieustannie obejmujesz swoją niepokalaną miłością wszystkie dekrety woli Bożej, które w Nim poznajesz. Oto ja także pragnę przyjąć wszystkie odwieczne dekrety woli Bożej dotyczące mojego życia. Oświadczam, że aktem swojej wolnej woli przyjmuję cały plan Boży dotyczący mojego życia, bez żadnych zastrzeżeń, pragnę nastawić swoją wolę na przyjęcie i wykonanie woli Bożej.Wyrzekam się swojej woli, swoich projektów, idei i planów, wszystkiego, co by chociaż na włos odchylało się od woli Bożej. Pragnę zjednoczyć, stopić swoje "fiat" z Twoim niepokalanym "Fiat", pragnę postawić doskonały znak równości pomiędzy moją wolą a Twoją wolą. W Tobie, w zjednoczeniu z Tobą chcę przyjąć wolę Bożą. Pomóż mi wypełnić moje postanowienia. Udziel mi Twojego poznania wyroków Bożych w każdej chwili i każdej  sytuacji. Nie dopuść do tego, abym znowu poszedł za swoją wolą. Daj mi zrozumieć tajemnicę doskonałego posłuszeństwa. Daj, abym zawsze pamiętał, że jedynym i największym moim wrogiem jest moja samowola. Niepokalana, naucz mnie pełnić wolę Bożą! Amen. (ks. F.B.)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak dziecko...

Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego (Mk 10,15) Mała Miriam i Jej mama Anna... Przyjąć "jak dziecko" ... Czyli jak? No tak jak tylko małe dziecko potrafi: ufnie, prosto, bez tysiąca wątpliwości, kombinowania... Całym sobą... Z zapałem i radością...Z umiejętnością zachwytu najbardziej oczywistymi dla poważnych "dorosłych" sprawami... Bez rutyny i zniechęcenia... Stać się jak dziecko - to przepustka do bram królestwa Bożego :-) Niełatwo ją zdobyć, ale warto się starać! *** Cieszyłam się - może choć trochę jak dziecko, i podziwiałam dzieła Stwórcy, podczas dzisiejszego spaceru, w odwiedziny do przyjaciół. Bo jak tu się nie cieszyć, kiedy po drodze można takie cuda oglądać:

Boże Ciało...

Zapach piwonii niezmiennie kojarzy mi się z procesją Bożego Ciała... Wsłuchuję się dziś w słowa pięknej homilii Jałmużnika Papieskiego, wygłoszonej wprawdzie jakiś czas temu, ale jak ulał pasującej do dzisiejszego święta. Warto poczytać i przemedytować: Szedłem za Tobą, Panie Jezu, w Hostii utajonym… I tak idąc za Tobą ulicami naszego miasta myślałem o tym, jak Ty nie mieścisz się w kościele. Jak bardzo pragniesz z niego wychodzić, żeby brać udział w naszym codziennym życiu. W moim życiu. Pan idzie z nieba… Zagrody nasze widzieć przychodzi, i jak się Jego dzieciom powodzi. Największy Skarb, jaki mamy w Kościele, to Najświętszy Sakrament. To Twoja Obecność pod postaciami chleba i wina. Prostszych znaków nie da się już wymyślić. Garść mąki, kropla wody, słowa kapłana – świętego lub nie, i stajesz się obecny wtedy, kiedy my chcemy! Kiedy my Cię przywołujemy na ołtarz. Co za pokora i posłuszeństwo?! Możemy się Tobą karmić, adorować lub… nie zwracać na Ciebie uwagi nawet p

Listopadowe świętowanie....

"...życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, * i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, * znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie." (prefacja z Mszy za zmarłych) Te słowa to dla mnie swoiste motto przeżywania listopadowych świąt.... Zawsze, ilekroć słyszę je odmawiane w czasie Mszy za zmarłych, wzruszają mnie... Dlaczego? Dlatego, że za każdym razem uświadamiają mi na nowo, gdzie i po co idę... I podsycają tęsknotę, by TAM dotrzeć i żyć na wieki! Bo życie zmienia się, ale się NIE KOŃCZY Modlę się dziś za tych, których życie już się zmieniło, a którzy jeszcze przygotowują się do wejścia TAM... I modlę się do tych, którzy, jak wierzę, już TAM na mnie czekają. Moi prywatni święci. .. (pisałam o nich rok temu). I śpiewam jedną z piękniejszych pieśni, w przepięknej aranżacji i wykonaniu: