Przejdź do głównej zawartości

Uśmiech...



Dziś zachęta i zaproszenie świętej Urszuli Ledóchowskiej do włączenia się w proste, ale skuteczne apostolstwo:

"Podaję wam tu rodzaj apostolstwa, 
które nie domaga się od was ciężkiej pracy, 
wielkich umartwień i trudów, ale które szczególnie dziś, 
w naszych czasach, bardzo jest pożądane, 
potrzebne i skuteczne, mianowicie apostolstwo uśmiechu. 

Uśmiech rozprasza chmury nagromadzone w duszy. 
Uśmiech na twarzy pogodnej mówi o szczęściu wewnętrznym 
duszy złączonej z Bogiem, mówi o pokoju czystego sumienia, 
o beztroskim oddaniu się w ręce Ojca niebieskiego, 
który karmi ptaki niebieskie, przyodziewa lilie polne 
i nigdy nie zapomina o tych, co Jemu bez granic ufają. 

Uśmiech na twej twarzy pozwala zbliżyć się bez obawy do 
ciebie, by cię o coś poprosić, o coś zapytać - 
bo twój uśmiech już z góry obiecuje chętne spełnienie prośby. 
Nieraz uśmiech twój wlać może do duszy zniechęconej 
jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, 
że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa. 

Uśmiech jest nieraz tą gwiazdą, co błyszczy wysoko i wskazuje, 
że tam na górze bije serce Ojcowskie, które zawsze gotowe jest 
zlitować się nad nędzą ludzką. 

Ciężkie dziś życie, pełne goryczy, i Bóg sam zarezerwował sobie 
prawo uświęcania ludzi przez krzyż. 

Nam zostawił zadanie pomagać innym w bolesnej wędrówce 
po drodze krzyżowej przez rozsiewanie wokoło małych promyków 
szczęścia i radości. Możemy to czynić często, bardzo często, 
darząc ludzi uśmiechem miłości i dobroci, 
tym uśmiechem, który mówi o miłości i dobroci Bożej.

Mieć stały uśmiech na twarzy, zawsze - gdy słońce świeci albo 
deszcz pada, w zdrowiu lub w chorobie, w powodzeniu albo gdy 
wszystko idzie na opak - o to niełatwo! Uśmiech ten świadczy, 
że dusza twa czerpie w Sercu Bożym tę ciągłą pogodę duszy, 
że umiesz zapomnieć o sobie, pragnąc być dla innych 
promykiem szczęścia."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Boże Ciało...

Zapach piwonii niezmiennie kojarzy mi się z procesją Bożego Ciała... Wsłuchuję się dziś w słowa pięknej homilii Jałmużnika Papieskiego, wygłoszonej wprawdzie jakiś czas temu, ale jak ulał pasującej do dzisiejszego święta. Warto poczytać i przemedytować: Szedłem za Tobą, Panie Jezu, w Hostii utajonym… I tak idąc za Tobą ulicami naszego miasta myślałem o tym, jak Ty nie mieścisz się w kościele. Jak bardzo pragniesz z niego wychodzić, żeby brać udział w naszym codziennym życiu. W moim życiu. Pan idzie z nieba… Zagrody nasze widzieć przychodzi, i jak się Jego dzieciom powodzi. Największy Skarb, jaki mamy w Kościele, to Najświętszy Sakrament. To Twoja Obecność pod postaciami chleba i wina. Prostszych znaków nie da się już wymyślić. Garść mąki, kropla wody, słowa kapłana – świętego lub nie, i stajesz się obecny wtedy, kiedy my chcemy! Kiedy my Cię przywołujemy na ołtarz. Co za pokora i posłuszeństwo?! Możemy się Tobą karmić, adorować lub… nie zwracać na Ciebie uwagi nawet p...

Radość...

"Radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku..." (1 P 1, 6) Łatwo mówić: "Radujcie się!" Jak tu się radować i cieszyć, kiedy wokół mokre, zimne szarości listopadowe? Trudno wtedy o radość, o sile do działania i generalnie do życia  nie mówiąc... Nie przynosi jej również lekka zmiana - hmm koloru? - nie, raczej tonacji, odcienia za oknem - z szarego, na nieco bardziej biały, co miało miejsce kilka dni temu... O radość, tak po ludzku, trudno także w obliczu przeróżnych - dużych i małych trudności, które gdzie nie spojrzeć piętrzą się w stosy i stosiki... Na moim życiowym podwórku oraz w szeroko pojętym sąsiedztwie... A jednak! Mimo wszystko, choć powodów do narzekania znalazłoby się (bez większego wysiłku!) całe mnóstwo, kiedy sięgam do głębi serca, przedzierając się przez te wszystkie szarości, stosiki i przeszkody, odnajduję tam Radość - taką właśnie przez duże "R", której nic i nikt odebrać mi nie zdoła! I, podobnie jak niedawno n...

Zmienia się, ale się nie kończy...

Koniec października. W kalendarzu jesień, za oknem ciepłe lato. Przepowiadacze pogody głoszą zgodnie: koniec tego dobrego - wraz z początkiem listopada jesień pokaże swoje mniej przyjazne oblicze, a kto wie, czy i zimy do współpracy nie zaprosi... Zmiany, zmiany, zmiany... Na szczęście początek listopada to nie tylko zderzenie ze zmianą pogody, ale także okazja do refleksji nad życiem - które, jak przypomina jedna z mszalnych prefacji, owszem, zmienia się - ale się nie kończy! Najpierw świętujemy razem z wszystkimi, którzy cieszą się już radością nieba, a potem modlimy się za tych, którzy w czyśćcu czekają na tę pełnię życia. Kilka lat temu napisałam o moich prywatnych świętych, których wstawiennictwa doświadczam na co dzień. Odkopuję dziś ten tekst i nieco aktualizuję. Moi święci.... Mam kilkoro "ulubionych", tych kanonizowanych i beatyfikowanych. Ale wiem dobrze, i mocno w to wierzę, że w niebie mam oprócz nich innych "swoich ludzi", takich prywatnych świ...