Przejdź do głównej zawartości

"A z tej śmierci życie tryska..."

źródło

Rzadko tu ostatnimi czasy zaglądam... Na dłuższe pisanie czasu, a czasem i sił nie ma...
Ale dziś jestem tu specjalnie dla Ciebie, Rut!

Wielki Post zbliża się do końca, w prefacji brzmi obwieszczana prawda, że "zbliżają się dni Jego zbawczej Męki i chwalebnego Zmartwychwstania, dni, w których czcimy zwycięstwo Chrystusa  nad złym duchem i wspominamy misterium naszego Odkupienia", a niektórzy mają tę łaskę, że misterium paschalne Jezusa przeżywają w wydarzeniach codzienności. Trudnych, momentami po ludzku nie do zniesienia... Tak jak On...

Ze łzami w oczach czytam o rysunku małej Laury, na której widnieje Krzyż jako drzewo z listkami, potem o przedziwnych cudach i wysłuchanych modlitwach, a dziś o przeżywaniu kolejnych stacji drogi krzyżowej - nie w kościele, przy kolejnych obrazach przedstawiających biblijne sceny, ale w codziennym życiu: na szpitalnym korytarzu, na stole operacyjnym, podczas trudnych rozmów...
(poczytajcie, gorąco zachęcam - TUTAJ)

Stają mi przed oczyma - obrazy i słowa...

Obraz: ten powyżej (zamieszczam zdjęcie z sieci, bo moje bardzo słabej jakości...) - to mozaika w rzymskiej Bazylice Św. Klemensa. Przepiękna! Krzyż jako Drzewo Życia, nie tylko z listkami, ale i z całymi gałęziami czy pnączami... Tryska z niego życie!  
Słowo: autorstwa jednego z moich duchowych mistrzów, Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego (też modlimy się o cud za jego wstawiennictwem - i u jego grobu modlę się Rut o cud uzdrowienia dla Twojego męża!): 
To jest TAJEMNICA KRZYŻA: zgorszenie, głupstwo,
znak słabości, narzędzie śmierci
– a oto w rękach Boga krzyż stał się ZNAKIEM NADZIEI, największej MĄDROŚCI, najwyższej Bożej MOCY ku wybawieniu wszystkich ludzi od grzechu i śmierci.
Krzyż jest znakiem ZWYCIĘSTWA. Krzyż już nie jest znakiem śmierci, ale znakiem życia. „A z tej śmierci życie tryska”.
Krzyż już nie jest znakiem czegoś ostatecznego w życiu człowieka, to znaczy śmierci, nie jest końcem wszystkiego.
Od chwili, kiedy Syn Boży umarł na krzyżu, krzyż jest znakiem paschalnym, a Pascha przecież to Przejście,
przejście ze śmierci do ŻYCIA.


Niech te najbliższe dni, które zbliżają się wielkimi krokami, będą dla nas namacalnym doświadczeniem tej prawdy - że z krzyż nie jest już znakiem haniebnej śmierci, ale jest chwalebnym źródłem życia!

Komentarze

  1. Mario. Dziękuję. Te słowa i obraz mozaika to po raz kolejny Bóg ktory mi mówi - tak dziecko, dobrze myślisz. Idź tą drogą a i ciebie i wielu zaprowadzi do prawdziwego życia.
    Krzyż staje mi si€ światłem na mojej ścieżce. Dla mnie, mojego męża i wielu. To niepojęte ale tak jest.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zmienia się, ale się nie kończy...

Koniec października. W kalendarzu jesień, za oknem ciepłe lato. Przepowiadacze pogody głoszą zgodnie: koniec tego dobrego - wraz z początkiem listopada jesień pokaże swoje mniej przyjazne oblicze, a kto wie, czy i zimy do współpracy nie zaprosi... Zmiany, zmiany, zmiany... Na szczęście początek listopada to nie tylko zderzenie ze zmianą pogody, ale także okazja do refleksji nad życiem - które, jak przypomina jedna z mszalnych prefacji, owszem, zmienia się - ale się nie kończy! Najpierw świętujemy razem z wszystkimi, którzy cieszą się już radością nieba, a potem modlimy się za tych, którzy w czyśćcu czekają na tę pełnię życia. Kilka lat temu napisałam o moich prywatnych świętych, których wstawiennictwa doświadczam na co dzień. Odkopuję dziś ten tekst i nieco aktualizuję. Moi święci.... Mam kilkoro "ulubionych", tych kanonizowanych i beatyfikowanych. Ale wiem dobrze, i mocno w to wierzę, że w niebie mam oprócz nich innych "swoich ludzi", takich prywatnych świ

Radość...

"Radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku..." (1 P 1, 6) Łatwo mówić: "Radujcie się!" Jak tu się radować i cieszyć, kiedy wokół mokre, zimne szarości listopadowe? Trudno wtedy o radość, o sile do działania i generalnie do życia  nie mówiąc... Nie przynosi jej również lekka zmiana - hmm koloru? - nie, raczej tonacji, odcienia za oknem - z szarego, na nieco bardziej biały, co miało miejsce kilka dni temu... O radość, tak po ludzku, trudno także w obliczu przeróżnych - dużych i małych trudności, które gdzie nie spojrzeć piętrzą się w stosy i stosiki... Na moim życiowym podwórku oraz w szeroko pojętym sąsiedztwie... A jednak! Mimo wszystko, choć powodów do narzekania znalazłoby się (bez większego wysiłku!) całe mnóstwo, kiedy sięgam do głębi serca, przedzierając się przez te wszystkie szarości, stosiki i przeszkody, odnajduję tam Radość - taką właśnie przez duże "R", której nic i nikt odebrać mi nie zdoła! I, podobnie jak niedawno n

Posłuszeństwo...

„Czyż milsze są Panu całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa rozkazom Pana? Otóż lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, uległość od tłuszczu baranów. Opór bowiem jest jak grzech wróżbiarstwa, a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa." (1 Sm 15, 23) Cóż takiego zrobił król Saul, że zasłużył na takie słowa? Przecież niby był posłuszny - dostał rozkaz i go wykonał. Prawie dokładnie... A że nie do końca? Że chciał trochę po swojemu zrobić? I trochę dla siebie ugrać? Przecież i Bogu chciał z tego co nieco odstąpić, ofiarę złożyć nawet! O co tyle hałasu? Tak to czysto po ludzku wygląda... A po Bożemu?  Po Bożemu jest to nieposłuszeństwo i tyle! Albo wypełniam Bożą wolę, albo nie!  O tym mówią też obrazy z dzisiejszej Ewangelii: o nowych łatach na starym ubraniu i o nowym winie w starych bukłakach... Pan Bóg i Jego Słowo nie mogą być dodatkiem sztucznie przyklejonym do mojego starego życia... Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek... Nie! Skoro deklaruję (jak w refrenie w