Przejdź do głównej zawartości

Potrzeba...




Taki widok oglądałam o poranku w Niedzielę Palmową... To przyspieszony podarunek od Niego - na wczorajsze urodziny...
A już jutro rozpoczynają się największe, najpiękniejsze i najświętsze dni w całym roku: Święte Triduum Paschalne....
W tegoroczne świętowanie tych dni, po dość trudnym od każdej strony Wielkim Poście, wprowadziły mnie w Niedzielę Palmową słowa ks. biskupa Z. Kiernikowskiego, które "przypadkowo" przeczytałam:

Znamienny jest autorytet, z jakim Jezus poleca uczniom przygotować swój wjazd do Jerozolimy. Posłał dwóch swoich uczniów do wsi, aby odwiązali spotkane oślę i przyprowadzili je do Niego. Gdyby zapytano ich, dlaczego to czynią, mieli po prostu odpowiedzieć: „Pan go potrzebuje”. Istotnie Pan potrzebował tego osiołka, aby mogło spełnić się proroctwo o Jego mesjańskim wejściu do miasta i do świątyni. Skoro ta prosta okoliczność została zapisana u wszystkich Ewangelistów, to zapewne ma ona większe znaczenie, niż tylko przekazanie informacji o takim szczególe. W tych słowach oraz w całej tej okoliczności możemy widzieć sens przenośny, który wykracza poza ramy tamtego wydarzenia.

Słowa Jezusa: „Pan go potrzebuje”, które wówczas odnosiły się do oślęcia, widzianego jako „narzędzie” dla dokonania uroczystego, królewskiego wjazdu do Jerozolimy, można odnieść do każdego z nas. Pan potrzebuje mojego ciała, mojej życiowej historii z jej różnymi wydarzeniami; potrzebuje moich zmagań, osiągnięć i porażek, aby okazało się, że On jest Panem w moim życiu.

Pan domaga się odwiązania mnie od samego siebie, aby razem ze mną, wolnym od siebie, wkraczać do Jerozolimy. On potrzebuje mnie, aby we mnie dokonywała się Pascha; aby ta Pascha stawała się dla mnie i dla tych, którzy idą obok mnie. Jest to Pascha, w której odkrywa się przedziwną wspólnotę i komunię jako dar wkraczającego Pana – owoc pojednania. Jest przejście przez doświadczenie umierania i śmierci, ale przejście dające nowe życie. Jest to przejście owocujące nadejściem królestwa i spełnienia obietnic danych Abrahamowi i Dawidowi. W tym królestwie dzieci cieszą się życiem darowanym przez Ojca.

Pan mnie dzisiaj potrzebuje, aby to królestwo mogło stawać się we mnie i przeze mnie wokół mnie. Trzeba mi odwagi i szczerej gotowości do stawania w pokorze, bym uznał, że jestem tym, kogo trzeba odwiązać i jako uwolnionego od siebie dać do dyspozycji Panu. On bowiem dziś mnie potrzebuje dla dokonania swego tryumfalnego wejścia do miasta, w rzeczywistość moją i ludzi, którzy są obok mnie. 

To było bardzo ważne dla mnie - uświadomiłam sobie, że naprawdę On mnie potrzebuje! I czeka na moją odpowiedź - na świadome wejście w Paschę razem z Nim. Bardzo tego chcę... Przejść razem z Nim ze śmierci do życia! Chcę "odwiązać się" od siebie samej i dać do dyspozycji Jemu...

Wszystkim, którzy tu jeszcze zaglądają, życzę owocnej paschalnej drogi. Idźmy krok za krokiem razem z Jezusem, aż po poranek Zmartwychwstania!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak dziecko...

Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego (Mk 10,15) Mała Miriam i Jej mama Anna... Przyjąć "jak dziecko" ... Czyli jak? No tak jak tylko małe dziecko potrafi: ufnie, prosto, bez tysiąca wątpliwości, kombinowania... Całym sobą... Z zapałem i radością...Z umiejętnością zachwytu najbardziej oczywistymi dla poważnych "dorosłych" sprawami... Bez rutyny i zniechęcenia... Stać się jak dziecko - to przepustka do bram królestwa Bożego :-) Niełatwo ją zdobyć, ale warto się starać! *** Cieszyłam się - może choć trochę jak dziecko, i podziwiałam dzieła Stwórcy, podczas dzisiejszego spaceru, w odwiedziny do przyjaciół. Bo jak tu się nie cieszyć, kiedy po drodze można takie cuda oglądać:

Boże Ciało...

Zapach piwonii niezmiennie kojarzy mi się z procesją Bożego Ciała... Wsłuchuję się dziś w słowa pięknej homilii Jałmużnika Papieskiego, wygłoszonej wprawdzie jakiś czas temu, ale jak ulał pasującej do dzisiejszego święta. Warto poczytać i przemedytować: Szedłem za Tobą, Panie Jezu, w Hostii utajonym… I tak idąc za Tobą ulicami naszego miasta myślałem o tym, jak Ty nie mieścisz się w kościele. Jak bardzo pragniesz z niego wychodzić, żeby brać udział w naszym codziennym życiu. W moim życiu. Pan idzie z nieba… Zagrody nasze widzieć przychodzi, i jak się Jego dzieciom powodzi. Największy Skarb, jaki mamy w Kościele, to Najświętszy Sakrament. To Twoja Obecność pod postaciami chleba i wina. Prostszych znaków nie da się już wymyślić. Garść mąki, kropla wody, słowa kapłana – świętego lub nie, i stajesz się obecny wtedy, kiedy my chcemy! Kiedy my Cię przywołujemy na ołtarz. Co za pokora i posłuszeństwo?! Możemy się Tobą karmić, adorować lub… nie zwracać na Ciebie uwagi nawet p...

Listopadowe świętowanie....

"...życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, * i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, * znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie." (prefacja z Mszy za zmarłych) Te słowa to dla mnie swoiste motto przeżywania listopadowych świąt.... Zawsze, ilekroć słyszę je odmawiane w czasie Mszy za zmarłych, wzruszają mnie... Dlaczego? Dlatego, że za każdym razem uświadamiają mi na nowo, gdzie i po co idę... I podsycają tęsknotę, by TAM dotrzeć i żyć na wieki! Bo życie zmienia się, ale się NIE KOŃCZY Modlę się dziś za tych, których życie już się zmieniło, a którzy jeszcze przygotowują się do wejścia TAM... I modlę się do tych, którzy, jak wierzę, już TAM na mnie czekają. Moi prywatni święci. .. (pisałam o nich rok temu). I śpiewam jedną z piękniejszych pieśni, w przepięknej aranżacji i wykonaniu: