Przejdź do głównej zawartości

Boże cuda...


Dawno tu nie zaglądałam.... Życie w realu toczy się tak zawrotnym tempem, że ostatnio nie po drodze mi było do blogowania...
A może i szkoda, bo zarówno obrazów jak i słów do uwiecznienia, zapisania ku pamięci nie brakuje....
Dlatego dziś nieco o cudach. Nie, nie tych spektakularnych, wielkich... Ale równie pięknych - bo będących owocem Bożego działania!
Najpierw cuda "słowne"...
Jakiś czas temu pisałam o ważnym dla mnie Słowie - że Pan Bóg swoje obietnice spełnia zawsze, w odpowiednim czasie i w odpowiedni sposób... Doświadczyłam tego mocno i konkretnie - już na początku roku... To był dopiero pierwszy akt, taka zapowiedź..., bo na wiosnę znów stanęłam w zadziwieniu i zachwycie, jak bardzo Jego Słowo i Jego obietnice są prawdziwe... Doświadczyłam realnego cudu - to co wydawało się po ludzku absolutnie niemożliwe i wszelkie logiczne kalkulacje wyglądały nieciekawie, stało się inaczej - by spełnić nadzieje na przyszłość (por. Jr 29, 11)....
A cuda "obrazowe"?
Pełno ich wokół mnie... Jesienne krajobrazy, kolory, kontrasty... Same cuda!
Czyż nie? Sami zobaczcie...










Komentarze

  1. Niesmialo miedzy te slowa wciskam wiadomosc. Robotka dzieje sie po raz szosty. Z nowym sztandarem do powieszenia :-) Zaczynamy dzis na blogu o 11:11!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu nieśmiało? :-) Dzięki za wiadomość! Sztandar zaraz zawiśnie i tutaj!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak dziecko...

Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego (Mk 10,15) Mała Miriam i Jej mama Anna... Przyjąć "jak dziecko" ... Czyli jak? No tak jak tylko małe dziecko potrafi: ufnie, prosto, bez tysiąca wątpliwości, kombinowania... Całym sobą... Z zapałem i radością...Z umiejętnością zachwytu najbardziej oczywistymi dla poważnych "dorosłych" sprawami... Bez rutyny i zniechęcenia... Stać się jak dziecko - to przepustka do bram królestwa Bożego :-) Niełatwo ją zdobyć, ale warto się starać! *** Cieszyłam się - może choć trochę jak dziecko, i podziwiałam dzieła Stwórcy, podczas dzisiejszego spaceru, w odwiedziny do przyjaciół. Bo jak tu się nie cieszyć, kiedy po drodze można takie cuda oglądać:

Boże Ciało...

Zapach piwonii niezmiennie kojarzy mi się z procesją Bożego Ciała... Wsłuchuję się dziś w słowa pięknej homilii Jałmużnika Papieskiego, wygłoszonej wprawdzie jakiś czas temu, ale jak ulał pasującej do dzisiejszego święta. Warto poczytać i przemedytować: Szedłem za Tobą, Panie Jezu, w Hostii utajonym… I tak idąc za Tobą ulicami naszego miasta myślałem o tym, jak Ty nie mieścisz się w kościele. Jak bardzo pragniesz z niego wychodzić, żeby brać udział w naszym codziennym życiu. W moim życiu. Pan idzie z nieba… Zagrody nasze widzieć przychodzi, i jak się Jego dzieciom powodzi. Największy Skarb, jaki mamy w Kościele, to Najświętszy Sakrament. To Twoja Obecność pod postaciami chleba i wina. Prostszych znaków nie da się już wymyślić. Garść mąki, kropla wody, słowa kapłana – świętego lub nie, i stajesz się obecny wtedy, kiedy my chcemy! Kiedy my Cię przywołujemy na ołtarz. Co za pokora i posłuszeństwo?! Możemy się Tobą karmić, adorować lub… nie zwracać na Ciebie uwagi nawet p...

Listopadowe świętowanie....

"...życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, * i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, * znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie." (prefacja z Mszy za zmarłych) Te słowa to dla mnie swoiste motto przeżywania listopadowych świąt.... Zawsze, ilekroć słyszę je odmawiane w czasie Mszy za zmarłych, wzruszają mnie... Dlaczego? Dlatego, że za każdym razem uświadamiają mi na nowo, gdzie i po co idę... I podsycają tęsknotę, by TAM dotrzeć i żyć na wieki! Bo życie zmienia się, ale się NIE KOŃCZY Modlę się dziś za tych, których życie już się zmieniło, a którzy jeszcze przygotowują się do wejścia TAM... I modlę się do tych, którzy, jak wierzę, już TAM na mnie czekają. Moi prywatni święci. .. (pisałam o nich rok temu). I śpiewam jedną z piękniejszych pieśni, w przepięknej aranżacji i wykonaniu: