Przejdź do głównej zawartości

Obietnica...



"Tylko Ja znam plany, które mam względem was
- plany pomyślności, a nie nieszczęścia,
aby spełnić wasze nadzieje na przyszłość." (Jr 29, 11)

 Pisałam już - pod koniec Adwentu - o moim odkryciu tego Słowa... Jest dla mnie mocnym, jasnym Światłem... Stały się też swoistym mottem - drogowskazem na rozpoczęty nowy rok. A w ostatni weekend doświadczyłam, mocno i namacalnie, że to Słowo jest żywe i skuteczne. I że Bóg swoje obietnice zawsze spełnia... I jeszcze tego, że Pan Bóg jest większy i mocniejszy od ludzkich obaw, logicznych kalkulacji i oczywistych oczywistości... To co w tych kilkunastu godzinach przeżyłam, bardzo mocno pozwoliło mi doświadczyć, że Jego plany są naprawdę planami pomyślności, i że On spełnia moje nadzieje na przyszłość, bo chce mojego szczęścia. I choć czasem trzeba przejść długą drogę, niełatwą i pełną cierpienia, bólu, niepewności, a czasem trzeba poczekać, i to niekrótko, na spełnienie Jego obietnic, to warto! 
On wie, kiedy słabnę w drodze, i kiedy słabnie moja wiara, gaśnie moja nadzieja, a i z miłością też nie wychodzi.... Wtedy robi coś, co sprawia, że w najbliższą przyszłość patrzę z mocną nadzieją i zyskuję choć trochę więcej sił na dalszą drogę!

Ps. To setny wpis na tym blogu!

Komentarze

  1. Zawsze to były dla mnie ważne słowa. Bardzo. Cieszę się, ze ich doświadczyłaś. Setny? To już jubileusz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też te słowa towarzyszą od dawna.... A w Adwencie odkryłam je na nowo, jako szczególne światło w moim "tu i teraz"... I staję w podziwie nad Bożą wiernością obietnicom... I tak, to mały jubileusz - skromny jeszcze jak na bloga, ale zawsze coś :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jak dziecko...

Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego (Mk 10,15) Mała Miriam i Jej mama Anna... Przyjąć "jak dziecko" ... Czyli jak? No tak jak tylko małe dziecko potrafi: ufnie, prosto, bez tysiąca wątpliwości, kombinowania... Całym sobą... Z zapałem i radością...Z umiejętnością zachwytu najbardziej oczywistymi dla poważnych "dorosłych" sprawami... Bez rutyny i zniechęcenia... Stać się jak dziecko - to przepustka do bram królestwa Bożego :-) Niełatwo ją zdobyć, ale warto się starać! *** Cieszyłam się - może choć trochę jak dziecko, i podziwiałam dzieła Stwórcy, podczas dzisiejszego spaceru, w odwiedziny do przyjaciół. Bo jak tu się nie cieszyć, kiedy po drodze można takie cuda oglądać:

Boże Ciało...

Zapach piwonii niezmiennie kojarzy mi się z procesją Bożego Ciała... Wsłuchuję się dziś w słowa pięknej homilii Jałmużnika Papieskiego, wygłoszonej wprawdzie jakiś czas temu, ale jak ulał pasującej do dzisiejszego święta. Warto poczytać i przemedytować: Szedłem za Tobą, Panie Jezu, w Hostii utajonym… I tak idąc za Tobą ulicami naszego miasta myślałem o tym, jak Ty nie mieścisz się w kościele. Jak bardzo pragniesz z niego wychodzić, żeby brać udział w naszym codziennym życiu. W moim życiu. Pan idzie z nieba… Zagrody nasze widzieć przychodzi, i jak się Jego dzieciom powodzi. Największy Skarb, jaki mamy w Kościele, to Najświętszy Sakrament. To Twoja Obecność pod postaciami chleba i wina. Prostszych znaków nie da się już wymyślić. Garść mąki, kropla wody, słowa kapłana – świętego lub nie, i stajesz się obecny wtedy, kiedy my chcemy! Kiedy my Cię przywołujemy na ołtarz. Co za pokora i posłuszeństwo?! Możemy się Tobą karmić, adorować lub… nie zwracać na Ciebie uwagi nawet p...

Listopadowe świętowanie....

"...życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, * i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, * znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie." (prefacja z Mszy za zmarłych) Te słowa to dla mnie swoiste motto przeżywania listopadowych świąt.... Zawsze, ilekroć słyszę je odmawiane w czasie Mszy za zmarłych, wzruszają mnie... Dlaczego? Dlatego, że za każdym razem uświadamiają mi na nowo, gdzie i po co idę... I podsycają tęsknotę, by TAM dotrzeć i żyć na wieki! Bo życie zmienia się, ale się NIE KOŃCZY Modlę się dziś za tych, których życie już się zmieniło, a którzy jeszcze przygotowują się do wejścia TAM... I modlę się do tych, którzy, jak wierzę, już TAM na mnie czekają. Moi prywatni święci. .. (pisałam o nich rok temu). I śpiewam jedną z piękniejszych pieśni, w przepięknej aranżacji i wykonaniu: