Nie, nie zwariowałam, ani nie pomyliły mi się kartki w kalendarzu... Jutro (a właściwie już dzisiaj - od pierwszych niedzielnych nieszporów) rozpoczyna się nowy rok - kościelny, liturgiczny. Innymi słowy: rozpoczyna się Adwent - czas tęsknoty, oczekiwania i przygotowania na przyjście Jezusa kiedyś, przy końcu czasów oraz przygotowania do świętowania Jego narodzenia.
Chciałabym w czasie adwentowego oczekiwania codziennie zapisywać sobie tutaj krótką refleksję nad Słowem z dnia. Czy mi się to uda? Zobaczymy...
A tymczasem jako wprowadzenie (a zarazem komentarz do pierwszej części Adwentu) - piękna pieśń w jeszcze piękniejszym wykonaniu...
Baardzo lubię tę starą pieśń. W takich starych pieśniach jest tyle wewnętrznego sacrum. I wieniec też już mamy. Nie taki porządny jak u Ciebie. Bardziej rozczochrany:) rut
OdpowiedzUsuńJa też lubię - tę i inne adwentowe, stare pieśni. Mają w sobie to "coś", co nastraja właśnie tak adwentowo, wprowadza w klimat Adwentu - ten prawdziwy, a nie ten, który sklepy i reklamy serwują wokół...
OdpowiedzUsuń