Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie niech weźmie swój krzyż
i niech Mnie naśladuje (Łk 9, 23)
i niech Mnie naśladuje (Łk 9, 23)
Słowo - wezwanie... Towarzyszy mi od dawna. Najpierw budziło strach i niechęć - do słuchania, i usłyszenia... Potem - jako Słowo żywe i skuteczne - objawiało, że ta Droga, to jedyna, najlepsza i najbardziej skuteczna, choć ani prosta, ani łatwa, ani lekka, ani przyjemna...
A jakiś czas pojawiło się jeszcze jedno:
...odłożywszy wszelki
ciężar, a przede wszystkim grzech, który nas łatwo zwodzi, winniśmy
wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w
wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu
obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i zasiadł po
prawicy tronu Boga. Zastanawiajcie się więc nad Tym, który ze strony
grzeszników taką wielką wycierpiał wrogość przeciw sobie, abyście nie
ustawali, złamani na duchu. Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu
krwi, walcząc przeciw grzechowi. (Hbr 12, 1-4)
"Wytrwale
biec"... Łatwo powiedzieć… - skoro niekiedy po ludzku sił brakuje… Ale
dalej: „Patrzmy na Jezusa (…) On to zamiast radości, przecierpiał krzyż”… No
tak – On wcale lepiej nie miał… A skoro wezwał – naśladuj Mnie, weź swój krzyż,
to innej drogi nie ma, tak?
Ostanie zdanie: „Jeszcze nie
opieraliście się aż do przelewu krwi…” – zabrzmiało w pewien letni wieczór jak
proroctwo: To wszystko, co już było, to jeszcze nie było tą prawdziwą walką… Ta
dopiero nadejdzie…
I nadeszła… Czy będzie tą „aż do
przelewu krwi”? Nie wiem… Wiem jedno: On zgodził się na krzyż, „nie bacząc na
jego hańbę”, z miłości, z posłuszeństwa woli Ojca… To była jedyna droga do Zwycięstwa…
Patrząc na Niego, naśladując Go, na pewno „nie ustanę, złamana na duchu”!
Szczęść Boże na drogę krzyżową z Jezusem!
OdpowiedzUsuńAmen!
UsuńNa kazdego przychodzi CZAS na krzyz...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Dziękuję - równie serdecznie!
Usuń