"Tylko Ja znam plany, które mam względem was - plany pomyślności, a nie nieszczęścia, aby spełnić wasze nadzieje na przyszłość." (Jr 29, 11) To Słowo kilka dni temu odkryłam na nowo, jak blask..., jak światło w ciemności... I całą tę historię, z której pochodzą: historię proroctwa, jakie Jeremiasz polecił zanieść do Babilonu Izraelowi - narodowi, który pozostawał tam w niewoli. Izraelici wegetowali... Nie robili nic, trwali tylko w swoim nieszczęściu, narzekaniu na nieszczęście... A Jeremiasz kazał im normalnie żyć, pracować, zakładać rodziny - jednym słowem: robić swoje! A w dodatku modlić się za Babilon, miejsce niewoli... (czego prawdopodobnie nie byli w stanie przyjąć tak łatwo...). Ale na tym nie skończył - przekazał właśnie (m.in.) te słowa: że Bóg ich tam nie zostawi, że wrócą do domu, bo ON chce ich pomyślności, a nie zagłady, i że ON wypełni ich nadzieje na przyszłość... Bardzo "moje" stało się to Słowo... Moja sytuacja, szeroko pojęta, tzw. życiow...