Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2014

Grzech...

"Postępek, jakiego dopuścił się Dawid, nie podobał się Panu" (2 Sm 13, 27c) Dawid - król wybrany przez Pana... Obdarowany, namaszczony... Pan mu błogosławił we wszystkim... A jednak dopuścił się strasznego grzechu - uwiódł cudzą żonę, a jej prawowitego męża wysłał na pewną śmierć. Nie dość że cudzołóstwo, to jeszcze zabójstwo... Łagodnie powiedziane: "jego postępek nie podobał się Panu"...I co z tego, że był królem? Co z tego, że był wybrany przez Boga? Nikt z nas nie jest mocny (to powtarza zawsze jeden z moich znajomych księży)... Boleśnie przekonuję się o tym ilekroć zaczynam polegać na sobie, a nie na Bożej łasce... Zaczyna się niewinnie - od maleńkich nawet nie niewierności - od odpuszczania sobie na mało ważnych frontach... A potem o coś większego już bardzo łatwo... Modlę się dziś, wraz z Dawidem: Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, * w ogromie swej litości zgładź nieprawość moją. Obmyj mnie zupełnie z mojej winy * i oczyść m

Światło...

„Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw.”. (Mk 4, 21-22) Zdjęcie nie moje - to skan starego obrazka, który kiedyś dostałam... No właśnie... Nie po to Ktoś obdarza mnie światłem, abym je schowała skrzętnie, tak by nikt go nawet nie zobaczył... Chodzi o to, żebym w tym Świetle zanurzyła całe swoje życie. Wiadomo - w blasku światła nic się nie ukryje. Kiedy za oknem mocno świeci słońce (niby jeszcze zimowe, ale już mocniejsze i coraz bardziej wiosenne), od razu widać brud na szybach, kurz na półkach, ukryte dotąd pajęczyny w kącie... "Nie ma nic ukrytego..."... Stąd nieraz ta pokusa, aby Światło schować... Bo istnieje realne "niebezpieczeństwo", że ujawni całą prawdę o mnie, o moim życiu... A to przyjemne niekiedy nie jest... Trudne jest przyjmowanie prawdy o sobie.... Modlę się dziś słowami jednej z moich ulubionych mod

Siewca...

"...na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny." (Mk 4, 20) Dziś Jezus pyta mnie o owoce Jego słowa w moim życiu... Po ludzku patrząc niewesoło to wygląda... Kiepską glebą jestem. Nieraz skalistą pustynią, czasem piaszczystą drogą, a niekiedy więcej tu cierni niż ziemi... Jego i tylko Jego łasce zawdzięczam chwile, gdy pozwalam Słowu zagnieździć się we mnie, by rosło i w końcu owoc wydało.... On jest Siewcą, i on sam przygotowuje ziemię tak, by móc w niej zasiać... Wiadomo, że najpierw trzeba ją zaorać. I On to robi, dogłębnie... Po co? Po to, żeby Jego najcenniejsze ziarno nie poszło na marne...

Rodzina Jezusa....

„Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. (Mk 3,34b-35) Zawsze, gdy słyszałam te słowa, wydawało mi się, że Jezus jakby nieco lekceważył swoją Matkę i przyjaciół. Wypiera się? Nie chce się spotkać? Odrzuca? Trochę mi to nie pasowało do Niego... Dziś uświadomiłam sobie jeszcze mocniej, że tymi słowami On zaprasza mnie do swojej Rodziny. Nikogo nie odrzuca, ani się nie wypiera... Obdarza mnie niezwykłym zaszczytem - być Jego siostrą... Za darmo! Potrzeba jedynie jednego: tak jak On pełnić wolę Bożą... Tylko!  Ale dlaczego to "jedynie" i "tylko" takie trudne? Modlę się dziś o łaskę pełnienia woli Bożej jak Ta, która była Mu Matką, od początku do końca. Od Nazaretu i "fiat mihi..." po Kalwarię...

Patrzeć na serce....

Pan rzekł do Samuela: „Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż nie wybrałem go, nie tak bowiem człowiek widzi jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1 Sm 16, 7) Jak bardzo Boże spojrzenie jest różne od mojego... Tak łatwo przychodzi mi oceniać ludzi po tym, co widzę i słyszę... Trzeba patrzeć sercem - aby móc zobaczyć czyjeś serce... Z drugiej strony zadziwia mnie dziś znowu po ludzku niepojęta logika Boża: skoro ON wnikliwie patrzy na moje serce, to widzi wszystko, nawet to, czego ja nie widzę (albo nie chcę widzieć...) - a mimo to kocha mnie jak nikt inny, i nigdy nie przestanie, choćby nie wiem co tam zobaczył... W tym kontekście - patrzenia głębiej, nie tylko na to co widoczne - myślę dziś o moich  ś.p. Babciach... Jak zamykam oczy, to widzę je dokładnie, jak na zdjęciu. I w pamięci pojawiają się okruchy wspomnień, które są jak kolorowe szkiełka tworzące piękny witraż - okno, przez które wi

Posłuszeństwo...

„Czyż milsze są Panu całopalenia i ofiary krwawe od posłuszeństwa rozkazom Pana? Otóż lepsze jest posłuszeństwo od ofiary, uległość od tłuszczu baranów. Opór bowiem jest jak grzech wróżbiarstwa, a krnąbrność jak złość bałwochwalstwa." (1 Sm 15, 23) Cóż takiego zrobił król Saul, że zasłużył na takie słowa? Przecież niby był posłuszny - dostał rozkaz i go wykonał. Prawie dokładnie... A że nie do końca? Że chciał trochę po swojemu zrobić? I trochę dla siebie ugrać? Przecież i Bogu chciał z tego co nieco odstąpić, ofiarę złożyć nawet! O co tyle hałasu? Tak to czysto po ludzku wygląda... A po Bożemu?  Po Bożemu jest to nieposłuszeństwo i tyle! Albo wypełniam Bożą wolę, albo nie!  O tym mówią też obrazy z dzisiejszej Ewangelii: o nowych łatach na starym ubraniu i o nowym winie w starych bukłakach... Pan Bóg i Jego Słowo nie mogą być dodatkiem sztucznie przyklejonym do mojego starego życia... Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek... Nie! Skoro deklaruję (jak w refrenie w

Klęska...

W tym czasie Filistyni zgromadzili się, by walczyć przeciw Izraelitom. (...) Po powrocie ludzi do obozu starsi Izraela stawiali sobie pytanie: „Dlaczego Pan dotknął nas klęską z ręki Filistynów? Sprowadźmy sobie tutaj Arkę Przymierza Pana z Szilo, ażeby znajdując się wśród nas wyzwoliła nas z ręki naszych wrogów”. (...) Filistyni stoczyli bitwę i zwyciężyli Izraelitów, tak że uciekł każdy do swego namiotu. Klęska ta była bardzo wielka. Zginęło bowiem trzydzieści tysięcy izraelskiej piechoty. Arka Boża została zabrana, a dwaj synowie Helego, Chofni i Pinchas, polegli. (...) (1 Sm 4, 1.3.10-11)   Mocne jest dzisiejsze Słowo... Myśleli naiwni Izraelici, że zapewnią sobie zwycięstwo... Traktując Boga jako talizman, magiczny amulet, który sprawi, że wrogowie dadzą się pokonać... I co? Nic z tego... Tym bardziej zostali pokonani. Daje mi to dziś mocno do myślenia... Nie wystarczy to, co zewnętrzne, formalnie poprawne i bycie z pozoru "ok"... Pan Bóg chce ode mn

Słuchać....

"Przybył Pan i stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: „Samuelu, Samuelu!” Samuel odpowiedział: „Mów, bo sługa Twój słucha”. Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię." (1 Sm 3, 10.19) Umieć słuchać... To trudna umiejętność. Słuchać, żeby usłyszeć - z prawdziwym zainteresowaniem, uwagą, ciekawością... Ze względu na tego, kto mówi. Zapomnieć wtedy o sobie, o swoim zdaniu, o tym, że wiem lepiej i że już mam gotową odpowiedź... To trudne (choć możliwe) w przypadku słuchania człowieka, a co dopiero, gdy przychodzi mi słuchać tego, co Bóg ma mi do powiedzenia...  Patrzę dziś na młodego Samuela i na jego dwie bardzo ważne umiejętności... Po pierwsze: był gotowy, by słuchać; naprawdę chciał usłyszeć. A po drugie: nie marnował tego, co usłyszał... Podoba mi się bardzo ten obraz: nie pozwolić żadnemu słowu upaść na ziemię . Dlatego i z tym zdjęciem mi się skojarzył - z delikatnymi kropelkami rosy, które zatrzymały się na maleńkim listu

Chrystus Sługa...

 To mówi Pan: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję, Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo. (Iz 42,1) Gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody.A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. (Mt 3, 16-17) foto: JK - autor pozwolił używać :-) Dziś kończy się okres Bożego Narodzenia... Święto Chrztu Pańskiego... To był moment, kiedy Jezus przyszedł - już jako dorosły mężczyzna, z Nazaretu nad Jordan, aby przyjąć od Jana chrzest, i rozpocząć publicznie realizować plan, jaki Ojciec dał Mu do wykonania. Jednym z piękniejszych i bardziej wymownych (jeżeli nie naj-...) przedstawień tego wydarzenia jest (według mnie) to uwiecznione na powyższym zdjęciu ( kto z Was wie, gdzie jest zrobione? ). To jest chwila, kiedy Jezus wychodzi z wody, a nad Nim otwiera się ni

Badać...

Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga (...). (1 J 4,1)  Niełatwo jest badać, jakie myśli, poruszenia, natchnienia pochodzą od Boga, a jakie wręcz przeciwnie... Zwłaszcza, że zły duch często kusi pod pozorem dobra i często pobożne i wzniosłe myśli podsuwa...  Dziś papież Franciszek daje podpowiedź, jak to łatwo rozróżnić: "To jest droga Jezusa Chrystusa: uniżenie, pokora, także poniżenie. Jeśli jakaś myśl, jakieś pragnienie prowadzi Cię na tę drogę pokory, uniżenia, służby dla innych, to pochodzi od Jezusa. Ale jeśli prowadzi cię na drogę próżności, pychy, na drogę myśli abstrakcyjnej, nie pochodzi od Jezusa. Pomyślmy o kuszeniu Jezusa na pustyni: wszystkie trzy propozycje, jakie szatan składa Jezusowi, chciały Go odwieść od tej drogi, od drogi służby, pokory, uniżenia, miłosierdzia, miłosierdzia wyrażającego się całym życiem. Na te trzy pokusy Jezus mówi «nie», «Nie, to nie jest moja droga»" Proste? No niby tak..

Inną drogą...

"A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do ojczyzny." (Mt 2, 9-12) Dziś uroczystość Objawienia Pańskiego... Jezus daje się poznać - objawia się całemu światu... I choć najbardziej znany akcent dzisiejszego święta to trzej królowie, którzy przybywają, by oddać pokłon Nowonarodzonemu, to jego treść jest znacznie szersza. Antyfony w jutrzni i nieszporach mówią o trzech cudach, które dziś wspominamy: pokłon mędrców, chrzest Jezusa w Jordanie i wesele w Kanie Galilejskiej. Obecnie każde z tych wydarzeń jest świętowane osobno, ale właśnie dziś świętujemy tę tajemnicę - objawienia się Jezusa wszystkim

Czego szukam?

Jan Chrzciciel stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: „Oto Baranek Boży”. Dwaj uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem. Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: „Czego szukacie?” Oni powiedzieli do Niego: „Rabbi! (to znaczy: Nauczycielu), gdzie mieszkasz?”Odpowiedział im: „Chodźcie, a zobaczycie” .(J 1, 35-39) Chodzi dziś za mną to pytanie: czego szukasz? Idziesz za Mną, ale po co? I czy aby nie idziesz już całkiem bezmyślnie, z przyzwyczajenia? Czy w ogóle jeszcze chcesz szukać? To dziś dla mnie trochę wyrzut sumienia.... Bo tak wiele we mnie ostatnio bezmyślnej rutyny... Ba - a nawet zaniedbań i lenistwa w tej rutynie... Nie mówiąc już o zapale, ciekawości, a i radości też niewiele... Często tak jakby mi się nie chciało... Dziś Jezus mówi: "Choć i zobacz". Zrób choć mały wysiłek, świadomie - a nie jak bezmyślny baran, który idzie, bo całe stado gdzieś idzie - ale nie wiadomo po c

Miłość....

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1) Bóg mnie kocha... Tak bardzo, że nazwał mnie (to znaczy: nadał godność!) swoim dzieckiem! I faktycznie nim uczynił! To tak łatwo powiedzieć... Ale pojąć tę tajemnicę już wcale nie tak łatwo...  Myśląc ludzkimi kategoriami nasuwa mi się obraz adopcji... Znam wiele historii rodzin, które adoptowały dzieci. Niektóre dobrze znam osobiście, a niektóre tylko wirtualnie... Dziecko, które nie miało nic - ani przeszłości (bo porzucone, osierocone, rodziców albo nie zna, albo nie pamięta...), ani przyszłości..., teraz nagle zyskuje wszystko: rodziców, często rodzeństwo i dalszych krewnych, nazwisko, kochający dom, możliwość nauki, leczenia, spełnienia marzeń... To, które wcześniej nie bardzo wiedziało, co to znaczy miłość, teraz dobrze wie - bo jej namacalnie doświadcza! Tak sobie "na chłopski rozum" tłumaczę ten Boży paradoks, który w dzisiejszym

Trwać...

Jeżeli będzie trwało w was to, co słyszeliście od początku, to i wy będziecie trwać w Synu i w Ojcu. A obietnicą tą, daną przez Niego samego, jest życie wieczne. (...) Toteż trwajcie w Nim tak, jak was nauczył. Teraz właśnie trwajcie w Nim, dzieci, abyśmy, gdy się zjawi, mieli w Nim ufność i w dniu Jego przyjścia nie doznali wstydu. (1 J 2, 24-25.27-28) W dzisiejszym Słowie słyszę jak refren: "trwaj"... Jezus dobrze mnie zna, więc wie, z czym mam problem... Że słomiany zapał to zjawisko dość często występujące w moim życiu... I właśnie dlatego z jednej strony dopuszcza wielokrotnie (bo jest świetnym Pedagogiem!), żeby ów ogień wzniecony na słomie moich szczytnych zamiarów i planów szybko zgasł... - bo chce przypomnieć, że tu chodzi o to, by na Nim to oprzeć, na Nim budować i Jego ogniem rozpalać... A z drugiej wytrwale przynagla - rób to, co możesz, ze wszystkich sił, próbuj... Modlę się dziś słowami modlitwy św. Ignacego: Duszo Chrystusowa, uświ

W sercu....

Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. (Łk 2, 21) Dziś cały świat świętuje początek nowego roku. Ale 1 stycznia to też pewien koniec - a raczej (lepiej): zwieńczenie. Czego? Oktawy Bożego Narodzenia - szczególnych dni świętowania! Jednak cały okres Bożego Narodzenia jeszcze się nie skończył i każdego dnia możemy pochylać się nad niepojętym faktem, że Bóg chciał narodzić się jako człowiek, jako maleńkie dziecko... Jak Jego Matka, która te Boże tajemnice w swoim sercu skrzętnie chowała i rozważała je... Dziś razem z Nią wchodzę w ten kalendarzowy nowy rok... Proszę Ją, by prowadziła mnie za rękę, jak dziecko, i uczyła mnie, jak słuchać tego, co Jej Syn zechce mi powiedzieć. Nie tylko słuchać... Ale jak Ona przyjmować i życiem wypełniać!